14 sposobów na zwiedzanie Polski inaczej
1. Haftowany dowód tożsamości
Tylko w jednym regionie w Polsce można mieć ręcznie haftowany dokument tożsamości. To przywilej podkreślający niepowtarzalny koloryt podlaskiej ziemi. Zdobiony haftem, obszywany koronką – przed laty każdy mieszkaniec tych terenów miał go ze sobą w ważnych momentach życia – na chrzcie, bierzmowaniu, ślubie. Historia tego zjawiska – ręcznika obrzędowego z pewnością nie byłaby tak znana, gdyby nie Lokalne Partnerstwo PAFW. Ludzie z nim związani włożyli wiele pracy w uratowanie pamięci o ręczniku, a szczególnie – nadanie mu „nowego życia”. Ręczniki i ich wzory wjechały na wystawę „Tajemniczy ręcznik” w muzeum w Bielsku Podlaskim, (N:52°46’15″, E:23°11’32″), gdzie weszły w skład stałego zbioru. Turyści mogą nie tylko je obejrzeć, ale szukać innych śladów działania partnerstwa. Np. w leżącej nieopodal księgarni na ul. Mickiewicza można kupić album „Ręcznik ludowy z okolic Bielska Podlaskiego – haft i koronka”. Sympatycy rękodzieła ludowego ucieszą się – do wydawnictwa włożono dwa wzorniki haftu krzyżykowego i płaskiego. Jest też płyta CD z pieśniami ludowymi, odświeżonymi w pamięci Podlasian wraz z ręcznikiem. Powstaje również pieszy „Szlak ręcznika obrzędowego”. I w ogóle, w mieście oprócz śladów rękodzieła z regionalnym motywem Podlasia – kogutami, kwiatami, spaceruje się oddychając polską historią – pierwsze zabytki pochodzą z XIII w. W średniowiecznym Grodzisku pierwotnie planowano podpisać unię, zwaną później unią lubelską. Nie udało się, bo zamek spłonął od uderzenia pioruna. Są piękne cerkwie, bazylika, zabudowania poklasztorne. Miasto tonie w zieleni.
2. Ełk stawia na różnorodność
Z Podlasia kierując się ku Warmii i Mazurom wjeżdżamy na Pojezierze Ełckie. Jego północna i centralna część włączana jest do tzw. Mazur Garbatych, ze wspaniałym mikroklimatem, rzeźbą terenu cieszącą nawet najbardziej wybredne oko. W Ełku można pospacerować promenadą nad Jeziorem Ełckim, usiąść w jednej z restauracji z widokiem na wodę, albo nawet znaleźć stolik na jeziorze – część z lokali ma pomosty. Ełckie partnerstwo działa w okolicznych wsiach. Wprawdzie jego celem jest propagowanie akceptacji dla różnorodności, ale Paweł Wilk, lider tej grupy, umiejętnie kojarzy efekty pracy z chociażby, budowaniem potencjału turystycznego Ełku. Spływy kajakowe Krutynią zna cała Polska. Nieopodal płynie Łaźna Struga – rzeka z wypożyczalniami kajaków, która urodą nie odstaje od swej bardziej sławnej, i przez to cokolwiek wyeksploatowanej siostry. Można popłynąć różnymi trasami, np. niezbyt długą z Wronek do Sajz. A później, po powrocie do Ełku wsiąść do kolejki wąskotorowej. (N:53°49’34″, E:22°21’47″). Wybudowana w latach 1912-1918, długo pełniła bardzo ważną rolę gospodarczą, teraz – już tylko turystyczną. Kolej ma lokomotywy spalinowe, 3 parowozy i węglarkę z 1909r, ręczną drezynę z 1930r. Latem pociągu z Ełku odjeżdża o godz. 10:00. Wraca z Sypitek o godz. 13:30. Można też umawiać się na indywidualne przejazdy (tel. 87 610 00 00).
3. Legendy Mazur powróciły na dobre
Na bardzo ciekawy sposób łączenia tradycji z nowoczesnością wpadli w nieodległym Rucianem – Nidzie (1h jazdy samochodem z Ełku). W wydrenowanych kulturowo obszarach (po IIWŚ) trudno o silne więzi społeczne, lokalne. Silne partnerstwo związało w sieć 29 instytucji i tworzy własne, nowe legendy korzystając z dawnych podań. Legendy Mazur mówią bowiem o Królu Sielaw z Mikołajek, Smętku z Piszu. Jest tu nawet reinkarnacja Neptuna – w Rucianem-Nidzie, (53°39′01,07″N 21°32′59,80″E). Niesione ambicją, aby powołać do życia kolejne postacie, które mogłyby towarzyszyć wymienionym wyżej, partnerstwo tworzy scenariusze – przedstawienia. W ten sposób nimfy, syreny, dobre i złe leśne duchy można spotkać w grach terenowych organizowanych latem w okolicy Rucianego-Nidy. oraz np. na stadionie miejskim, czy nad brzegiem jeziora. Ostatnio prezentują tam „Bajkę o powstaniu Wygryn”, (pobliskiej wsi). Kulminacyjnym punktem życia społecznego i turystycznego jest Festiwal Tradycji Regionu. Powtarzany co sezon, latem – w tym roku w połowie sierpnia. Dlaczego warto tam się wtedy znaleźć? W „Bajce” mogą wziąć udział wszyscy, trzeba tylko przyjść wcześniej na prośbę. Wtedy reżyser ze scenografem (mieszkańcy miasta) rzucają na scenę kostiumy z hasłem – „Wybierzcie sobie, co chcecie!”
W ten sposób improwizowany charakter dzieła podkreśla jego głęboko ukryty cel – budowanie więzi i tożsamości. A Mazury zaskakują i przez to – są przecież na wielu płaszczyznach wielokrotnie bogatsze od turystów. A oni jeżdżą tam po to, by to odkrywać.
4. Tęsknota do kolorowych jarmarków
Brójce, Chociszewo (N:52°25’06″, E:20°23’05″) w województwie lubuskim to dolnośląskie perełki architektury wiejskiej. Domy szachulcowe, drewniano – gliniane, oraz kamienice mieszczańskie zamieszkuje ludność, która ma za sobą historię wielkich, powojennych przesiedleń. Ale co istotne, w całej gminie Trzciel żyją wspomnienia wielkich przed i powojennych jarmarków, jako materialnego przejaw bogatej kultury mieszkańców pogranicza II Rzeczpospolitej. Partnerstwo postanowiło wykorzystać tęsknotę za nimi. Mobilizuje artystów, rzemieślników do pracy nad lokalnymi specjałami. A młodzież i bardziej aktywnych ruchowo mieszkańców – do spacerów pieszych i rowerowych. Nie można się więc będzie zdziwić, gdy w urokliwych zakątkach gminy, przyjezdni natkną się na grupy mieszkańców na szlaku. Godne polecenia przez nich samych są: dolina rzeki Leniwa Obra (areał Natury 2000), czy rezerwaty przyrody – Czarna Droga (las), Jezioro Wielkie, Rybojady (torfowiska). Jesienią należy spodziewać się w Trzcielu prawdziwego „Jarmarku Rozmaitości”, gdzie miejscowi producenci będą sprzedawać lokalne produkty spożywcze (np. rzepakowy miód). Takiego smaku nie może zabraknąć na stole prawdziwych znawców zdrowej żywności.
5. Karp jak malowany
Po prawie 3h jazdy na południe, w północnej części woj. dolnośląskiego wjeżdża się do Milicza. Stawy, groble, naturalnie ukształtowane jeziora, do tego bujnie i wciąż na dziko rozwinięta roślinność, i jeszcze – zwierzęta, ryby, ptaki – to wszystko stanowi o bogactwie jego rejonu. Miejsce jest dobrze rozpoznawalne wśród polskich i zagranicznych wędkarzy. Ale chcąc rozwinąć potencjał turystyczny parku krajobrazowego i złowić więcej gości, Lokalne Partnerstwo PAFW stworzyło szlak karpiowypo najpiękniejszych i najciekawszych punktach Doliny Baryczy, bo o nią chodzi. To 90ha park krajobrazowy chroniony konwencją europejską. Ostoja Ptaków – występują tu setki gatunków. Na jego terenie hoduje się karpie w 300 stawach. (Rejon Milicza i Żmigrodu tworzy jeden z największych w Europie kompleksów stawów rybnych). Szlak karpia jest oznaczony ręcznie malowanymi przez dzieci i artystów figurami pokaźnych karpi – takie okazy można spotkać tylko tam. Młodzi sami wybierają miejsca, tworzą o nich opowieści i w ten sposób wybierają motyw przewodni zdobienia figury karpia. Kiedy turyści zejdą już ze szlaku maja szansę na pyszną, świeżą rybę w lokalnej restauracji. Chętni wywiozą też cenną pamiątkę – własnoręcznie zrobioną przez dzieci i młodzież figurkę karpia, czy wędkarza.
6. Szlakiem księżniczki Marianny Orańskiej
Na południowy wschód od Kłodzka, w Masywie Śnieżnika leżą Stronie Śląskie, Bystrzyca Kłodzka, Wilkanów, Domaszków, Międzylesie. Na tych terenach działała Marianna Orańska, bohaterka Masywu Śnieżnika z XIX w. Księżna była postacią z charakterem, dobrą menedżerką, inwestorką. Najpierw wybudowała drogi. Prowadziła gospodarkę leśną, rybną, założyła fermę krów, hutę szkła i kamieniołomy marmuru. Ewenementem było, że pamięć o niej przetrwała, mimo całkowitej wymiany narodowościowej na Ziemi Kłodzkiej po II wojnie światowej. Fundusz Lokalny Masywu Śnieżnika postanowił oddać dług księżnej, która włożyła serce w rozwój tej ziemi. Przy okazji jej działalność i legendę wykorzystać do budowy dojrzałej społeczności – także do przyjmowania turystów. Teraz region kwitnie, a o„Dobrej Pani” słyszało już wielu Polaków. Powstał turystyczny szlak Marianny. Prowadzi z Ząbkowic Śląskich przez Mariańskie Skały (50°13′29″N 16°49′53″E) do Międzygórza i Wodospadu Wilczki. Ma długość 200km, pokonuje się 4 przełęcze. Jest to więc okazja do spędzenia w Sudetach całego urlopu, bądź też jego części – pojedyncze atrakcje szlaku też stanowią osobną wartość.
7. Perły architektury na Dolnym Śląsku
Na turystykę jako dobro wspólne postawiono w Kamiennej Górze (50°47′03″N, 16°02′08″E), także na Dolnym Śląsku. Mieszczący tego miasta z zazdrością spoglądali na ruch turystyczny w pobliskiej Kotlinie Kłodzkiej. A przecież sami mają się czym chwalić – np. cała Lubawka (wieś z 6,5tys mieszkańców) z pięknym ratuszem wpisana jest w rejestr Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Jest tu zespół rezydencji opackiej, kamienice w rynku z XVII w. Zamek w Kamiennej Górze icmentarz żydowski to prawdziwe perły architektury, a kościół cmentarny w Marciszowie (wieś z XII w), przyciąga oko białymi murami, smukłością wieży zakończonej drewniano – blaszanym hełmem. Turyści spragnieni lokalnych, polskich smaków – w tym architektonicznych – mogą tu wwieźć nie tylko zainteresowanie dla urokliwie położonych zabytków, ale też konnej jazdy. Partnerstwo PAWF zmodernizowało szlak konny, wzbogacając go o nowe odcinki. Teraz jest tam do przejechania wierzchem 120km.
8. Historia rodziców Norwida
Strachówka (52°25′50″N 21°38′00″E) leży w powiecie wołomińskim, 60 km od Warszawy. Przejeżdżając tędy warto popytać ludzi o „Rzeczpospolitą Norwidowską”. To nie tylko nazwa szkoły, ale i partnerstwa, czującego się odpowiedzialnym za spuściznę losów rodziny Norwidów i Zdzieborskich. Stąd wywodzi się małżeństwo rodziców poety, który po matce odziedziczył krew rodu Sobieskich, i króla Jana III. W archiwach pozostały zapiski, rodzinna korespondencja i – pamięć. We wsi stoi dom, na fundamentach dawnego, z czasów dzieciństwa poety. Zawsze w maju gościńcem wsi jedzie korowód weselny rodziców Cypriana Norwida. To okazja do poznawania szlacheckich zwyczajów i – choć na tę okazję trzeba poczekać prawie cały rok, do 2016 r, warto współrzędne tej wsi wpisać do dziennika przyszłych podróży.
9. Wisła powróciła do Solca
Solec nad Wisłą (woj. mazowieckie) to wieś z bogatą historią, od której nie można oddzielić Wisły i jej dorzecza – Krępianki. Kiedyś był miastem, w którym handlowano solą (stąd nazwa) i ośrodkiem flisactwa. Z czasem podupadły, dziś wracają do Solca czasy świetności i zabawy. A to dzięki partnerstwu „Wisła wraca do Solca”.Turyści jadący przez Mazowsze do płd – wch Polski mogą zatrzymać się tu w lokalnym Klubie Flisaka, (51°08′02″, N 21°45′47″E), żeby poznać historię miejscowości. Ze zdjęć na ścianach uśmiechają się barczyste postacie z wąsami – flisacy obok swych łodzi. Mieszkańcy otworzyli piwnice i przynieśli w to miejsce zabytkowe przedmioty związane z życiem na wodzie i z czasami, kiedy Solec nad Wisłą rozwijał się dzięki rzece. Latem odbywają się tu regaty.
10. Miasto walki i oręża
Na granicy Mazowsza i Lubelszczyzny leży Stoczek Łukowski – miasto tematyczne. (51°57′48″N 21°58′06″E). Historia odcisnęła piętno na Stoczku w sposób wyraźny – place, ulice, instytucje i kluby sportowe nazywane są imionami bohaterów narodowych. W słynnej pieśni „Gdy naród do boju”, (z motywem muzycznym opery „Don Giovanni” Mozarta), wymienia się miejscowość jako miasto – bohatera. Doświadczył bowiem pierwszej zwycięskiej bitwy powstania listopadowego (1831), gdy wojska polskie pod dowództwem gen. Józefa Dwernickiego rozgromiły liczniejszy korpus Rosjan. Generał znalazł drogę na pomnik, nazwę ulicy, szkoły i klubu sportowego. Ale inne nazwiska zasłużonych funkcjonują w przestrzeni publicznej Stoczka; tworzą klimat i – narrację, do której sięgnęli partnerzy. Bo Stoczek to Miasto Walki i Oręża. Warto zajrzeć do tutejszej biblioteki, gdzie znajdą się chętni do pokazania pamiątek historycznych. W oparciu o jej zasoby powstaje tu wirtualne muzeum, a w przyszłym sezonie należy spodziewać się rekonstrukcji bitwy z 1831r.
11. Mała Ojczyzna Wiesława Myśliwskiego
Niezaprzeczalne piękno wąwozów w okolicy Dwikozów (woj. świętokrzyskie), malowniczość Gór Pieprzowych i takie smaczki jak herb wsi, z charakterystycznymi zwierzętami i Zawiszą Czarnym powinny skłaniać do odwiedzin tej gminy. Tędy przechodzą dwa piesze szlaki turystyczne. Tu urodził się Wiesław Myśliwski – dwukrotny zdobywca nagrody literackiej „Nike”. Partnerstwo z Dwikozów (50°43′56″N 21°47′11″E) przyciąga turystów wykorzystując turystyczną popularność niedalekiego Sandomierza. Ale warto tutaj podjechać – przyroda jest wyjątkowo piękna i zadbana. Mieszkańcy wspólnie wyczyścili Góry Sowie ze śmieci i zlikwidowali dzikie wysypiska. Są też nowe ścieżki widokowe. Na początku lipca warto zajrzeć na „Święto Pomidora”, odbywające się na stadionie, a dawny Park Zieleniecpowstaje wg wspólnego projektu mieszkańców.
12. Podróż do przeszłości
Rakszawa na Podkarpaciu (N:50°09’37″, E: 22°14’19″) to już potentat lokalnej turystki. Dzięki partnerstwu PAFW działa Neolityczna Osada, zapraszająca turystów do podróży w przeszłość rękodzieła. (Podczas wykopalisk odkryto tam krzemienne narzędzia z VII w. p.n.e. i dymarki z XVII w). To miejsce szczególnie ciekawe dla dzieci, młodzieży i turystów o zacięciu folkowym. Można tu spróbować wypalania rudy w dymarce, wypieku prawdziwego chleba, robót w wiklinie. Codziennością – szczególnie latem – jest pisanie smsów gęsim piórem na czerpanym papierze własnej roboty.
13. Żywiec stawia na czyste powietrze
Na wyciecze w Beskidach, odwiedzając Żywiec warto pamiętać, że przez palenie odpadami w domowych piecach mieszkańcy skarżyli się na zapachy powietrza. Co bardziej uważni wskazywali na charakterystyczny osad na budynkach. A prasa wielokrotnie pisała o niebezpieczeństwach wychodzenia z domu wprost w smog. W efekcie wzajemnego maltretowania się palonymi śmieciami ruch turystyczny malał, a wśród żywczan rosła zachorowalność na astmę. Ale ludzie jak palili – tak palili codziennymi odpadkami. Wtedy zadziałało lokalne partnerstwo i od 2011r. w mieście jakość powietrza poprawia się. A w centrum można podziwiać artystyczny mural„Dajmy czadu! – Żywiec bez czadu!”.
14. Dębica i Bieszczady stawiają na wolontariat
Po drodze w Bieszczady, warto zatrzymać się na krótko w Dębicy (50°03′05″N21°24′42″E). Chociażby, by zobaczyć Kościół św. Jadwigi, synagogę i cmentarz żydowski, dawny pałac Raczyńskich, czy wieżę ciśnień z 1904r. Dębica od niedawna żyje wolontariatem, zorganizowanym wokół Centrum Wolontariatu. Co jest niejako zapowiedzią tego, co dzieje się w najdalszym płd.-wsch. zakątku Polski – Bieszczadach. Kiedy ktoś zdecyduje się na długą podróż w ten rejon kraju, aby zapaść się w dzikość przyrody, bezludzia z symbolicznymi śladami dawnych wiosek, kościołów, cmentarzy, powinien zwrócić uwagę na „Wolontariat Bieszczadzki”.Oryginalność Bieszczadów polega też na tym, że posiadają ogromny potencjał ludzki. Napływowi od razu wiążą się mocno z miejscem, w którym żyją, z tamtejszymi ludźmi; takie są Bieszczady. Warto pamiętać o tym, bo być może takie nastawienie do innych pozwoli przeżyć coś więcej, niż tylko urlop w leśnej głuszy, czy na szlaku.„Bieszczadzcy wolontariusze w akcji” oczyścili kilkadziesiąt km rzeki Strwiąż. Przyłożyli rękę do powstania szlaku Ekomuzeów, (w tym do Ekomuzeum „Hołe”). Wytyczyli nowy szlak pieszy na Lawortę, wychodzący z dworca PKS-PKP w Ustrzykach Dolnych, (49°25′47″N 22°35′12″E). Zajęli się też crossingiem rowerowym przez Bieszczady. Wolontariusze stworzyli i zarządzają do dziś infrastrukturą przyjazną dla rowerzystów – szlakiem Greenway „Zielony Rower”. Cykliści nie tylko jeżdżą po nim, ale mają możliwość włączania się w życie obozów dla rowerzystów, do happeningów na szlaku, związanych też z bezpieczeństwem na rowerze i drogach.
Tak to Lokalne Partnerstwa Polsko – Amerykańskiej Fundacji Wolności zmieniają Polskę. Ich celem jest oddziaływanie społeczne, budowa kapitału w silnym powiązaniu ze wspólnym dobrem. Często przy okazji zmienia się ich okolica. Wsie i miasteczka pięknieją, powstają szlaki turystyczne w miejscach zachwycających turystów. A przede wszystkim, te partnerstwa tworzą ludzie. To dla nich warto odwiedzić lokalne piękno. Nie ma bowiem lepszego dowodu na to, że jakieś miejsce jest twórcze i żywe niż fakt, że dąży do ulepszenia, czyli po prostu – do piękna. A chyba o to właśnie chodzi – odpoczynek i poszukiwanie go podczas wakacyjnych tras. Więc – w drogę!
„Lokalne partnerstwa” dotyczą bezpośrednio 50 tyś Polaków. W ich działania zaangażowało się 0,5 tys. wolontariuszy. Do tej pory odbyło się 300 imprez otwartych, na jakie można wciąż natknąć się podczas wakacyjnych podróży po kraju. O „Lokalnych Partnerstwach” najlepiej świadczy zaangażowanie w rozwój społeczności i liczby – W 30 sojuszy zaangażowało się ponad 0,5tys.organizacji. A społeczności w całym kraju rozwinęły potencjał społeczny, gospodarczy i także – turystyczny, za inwestycje 3,6mln zł. Motyw przewodni podejmowanych działań stanowi dobro wspólne. Raz może nim być haftowany ręcznik, innym razem – karp. Co jeszcze można zwiedzić dzięki turystycznej mapie tychże partnerstw? Zajrzyjcie na www.lokalnepartnerstwa.org.pl