Kto pomaga nam lokalnie? Rozmowa ze Sławomirą Klijanowicz-Marciniec i Marceliną Halaś-Linkiewicz z partnerstwa z Ziemi Kamiennogórskiej
Sławomira Klijanowicz-Marciniec i Marcelina Halaś-Linkiewicz, animatorki kultury z partnerstwa w Lubawce, opowiadają o tym dlaczego warto prosmować walory turystyczne Ziemi Kamiennogórskiej, o alternatywnych sposobach zwiedzania oraz korzyściach, które projekt przyniósł mieszkańcom.
W Waszym projekcie postawiliście na turystykę. Dlaczego warto odwiedzić Ziemię Kamiennogórską?
Sławomira Klijanowicz-Marciniec: W Ziemi Kamiennogórskiej wyjątkowe jest to, że są tu miejsca jeszcze nieodkryte. My mamy zakamarki, które są mało znane, nie obfotografowane z każdej strony. Z jednej strony wspaniałe krajobrazy, z drugiej budynki zaprojektowane przez słynnych architektów. Bo nasz teren jest przygraniczny, ścierały się tu wpływy czesko-śląsko-niemieckie. Przyjeżdżali tu ludzie, którzy zajmowali się sztuką i zachowały się bardzo ciekawe zabytki.
W Waszym projekcie pojawił się pomysł na alternatywny sposób zwiedzania – questing. Skąd się wziął pomysł na questy?
SK-M: Zainspirowaliśmy się spotkaniem z pewnym Amerykaninem. Metoda questów została opatentowana w Stanach Zjednoczonych i tam się sprawdza. My tworzymy questy z młodzieżą, dlatego wykorzystujemy je także do edukacji historyczno-kulturowej tych młodych ludzi. Przy pisaniu questów chcemy zwrócić ich uwagę na niezwykłe detale, szczegóły architektoniczne, rozbudzić ich zainteresowanie swoimi miejscowościami. Questy są popularne zarówno wśród mieszkańców, którzy mogą dowiedzieć się nowych, ciekawych rzeczy o miejscu w którym żyją, także jak i wśród turystów, także tych z dziećmi, które szybko się nudzą tradycyjnym zwiedzaniem. Questy przypominają podchody i mogą być dla nich szczególnie interesujące.
Marcelina Halaś-Linkiewicz: W questach jest fajne to, że można się w nie zaangażować na dwóch etapach. Pierwszy z nich to tworzenie questów, a żeby napisać quest trzeba się czegoś dowiedzieć, coś poznać. Drugi etap to zabawa w wyprawę z użyciem opracowanych questów. Dlatego to się tak nakręca.
Jak udało Wam się zmotywować mieszkańców do promowania walorów turystycznych swoich miejscowości?
MH-L: To motywowanie jest wieloetapowe i polega na podkreślaniu wartości jaką jest nasz region. Patriotyzm lokalny jest u nas niezbyt rozwinięty, wiedza o regionie też jest nieduża. Dlatego, że ludzie nie zdają sobie sprawy jaką wartością są na przykład zabytki, trzeba im je pokazać na nowo. Przy questach pracujemy z młodzieżą i to jest trochę inna sytuacja, bo ona dopiero poznaje historię, zaczyna szukać odpowiedzi na pytanie „gdzie my właściwie jesteśmy?”.
SK-M: Ikoną turystyki w naszym regionie jest Krzeszów. Mieszkańcy z innych okolicznych miejscowości myślą, że nie mają nic ciekawego do pokazania u siebie i turystów z gospodarstw agroturystycznych zabierają do Krzeszowa. My mamy takie założenie, że w każdej miejscowości jest coś fajnego do zobaczenia czy to będzie krzyż pokutny, skała czy detale architektoniczne jakiegoś budynku. Wystarczy jedna rzecz, żeby docenić walory turystyczne swojej miejscowości.
MH-L: Można powiedzieć, że questy zmieniają optykę, bo pokazują jakiś szczegół, który nabiera znaczenia w kontekście całej wyprawy.
Zanim questy trafią na turystyczne szlaki, przygotowujecie profesjonalne szkolenia z questingu. Do kogo są skierowane? Kto jest zainteresowany wzięciem w nich udziału?
SK-M: Zainteresowanie szkoleniami z questów przerosło nasze oczekiwania. Zgłaszają się głównie właściciele gospodarstw agroturystycznych. Pomysł chwycił i w domach agroturystycznych powstają questy, bo ich właściciele wiedzą czego oczekują turyści. Poza tym dyrektor Liceum w Kamiennej Górze niedawno zaproponował nam przeprowadzenie szkoleń dla młodzieży w ramach lekcji historii.
W projekcie obok questów zajęliście się promocją turystyki konnej w Lubawce i Kamiennej Górze. Czy dzięki szlakowi konnemu i questom przyjeżdża więcej turystów?
SK-M: Mamy informacje, że szlak cieszy się dużą popularnością, korzystają z niego także turyści spoza powiatu. Nasz szlak jest malowniczy i dobrze wytyczony.
MH-L: Co do questów to musimy się skupić na atrakcyjnej promocji w Internecie. Questy nie są jeszcze tak popularne, nie stały się bezpośrednim pretekstem do odwiedzenia naszego regionu. Dlatego chcemy udoskonalić projekt graficzny, profesjonalnie przygotować questy do druku, dotrzeć z nimi do większej grupy osób zainteresowanych. Chcielibyśmy także kontaktować się z ludźmi z całej Polski, aby stworzyć platformę wymiany doświadczeń tych, którzy starają się upowszechniać metodę zwiedzania opartą na questach.
Co udało się dzięki projektowi? Co by się nie zadziało bez niego?
SK-M: Myślę, że i tak robilibyśmy questy, ale na pewno nie na taką skalę. Dzięki projektowi dostaliśmy impetu, mogliśmy działać z rozmachem, przedsięwzięcie stało się iskrą zapalna i objęło naprawdę duży teren. Najpierw przeprowadziliśmy szkolenia dla młodzieży w czterech szkołach, a potem były warsztaty dla dorosłych. Bez projektu wszystko działo by się dużo wolniej i miałoby mniejszy zasięg oddziaływania.
MH-L: Moim zdaniem nie mielibyśmy tyle odwagi, żeby konfrontować nasze doświadczenia na poziomie krajowym. Robilibyśmy wyprawy, ale tylko lokalnie, na nasze potrzeby.
Rozmawiała: Ewa Dmochowska