To nie była pestka. Jak pasja zaowocowała zmianą w Warce
Grupa seniorów ogląda film wyświetlany na sporej, drewnianej ścianie. Niedługo wcześniej była ona tłem dla występu lokalnego gitarzysty, a potem miejscem animacji dla dzieci. To efekt postawionej niedawno na wareckim rynku „Skrzynki Kontaktowej” , dzięki której mieszkańcy mogą angażować się w różnorodne działania kulturalne. To także jeden z elementów projektu „Owoc naszej pasji” zrealizowanego w ramach Programu „Lokalne Partnerstwa Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności”.
Skrzynka zmieniła obraz wareckiego rynku. Wcześniej postrzegany był przez mieszkańców jako miejsce nieciekawe, ale aktywiści chcieli go odczarować. Gdy pojawiła się tam mini scena, drewniany mebel w przestrzeni miejskiej – jak mówią o niej ludzie zaangażowani w „Owoc naszej pasji” – rynek się zmienił, stał się miejscem lokalnych wydarzeń kulturalnych, miejscem jednoczącym, wspólnym. Dziś to miejsce animacji, wydarzeń kulturalnych i społecznych. Wiele z nich nawiązuje do jabłka – tutejszego produktu regionalnego. Na rynku w Warce stanęła skrzynka, bo to właśnie w skrzynkach transportuje się jabłka. Wkomponowuje się więc w klimat i tradycje okolicy, budując przywiązanie do tego niezwykłego miejsca.
Jabłko bez wstydu
– „Jabłko jest naszym produktem regionalnym, ale zawsze traktowaliśmy je po macoszemu” – mówi Dorota Lenarczyk ze Stowarzyszenia W.A.R.K.A. Z entuzjazmem opowiada o wszystkich działaniach podjętych w ramach partnerstwa. Zaowocowały zmianą podejścia wareckiej społeczności do owocu, którego nieco się wstydzili, zamiast mówić o nim z dumą.
„Owoc naszej pasji” to projekt o ambitnym celu: zmiana podejścia mieszkańców jabłkowego zagłębia do rośliny, która to zagłębie żywi. Choć może to być zaskakujące, podejście wielu mieszkańców wcale nie było pozytywne. – „Tutaj wszyscy są jakoś powiązani z jabłkami. Albo mają sad, albo są dziećmi sadowników, albo pracują w firmach pośrednio czy bezpośrednio obsługujących jabłkowy rynek. Mimo to zawsze pokutowało przekonanie, że nie za bardzo jest czym się chwalić. Mieliśmy poczucie, że mówi się o nas pogardliwie „jabcoki” i sami czuliśmy dyskomfort. Ludzie nie myśleli, że mamy świetne produkty. Za to mówili, że w sadownictwie ciężka praca, że owoce pryskane są śmierdzącą chemią i zatruwającą środowisko” – opowiada Dorota Lenarczyk, jedna z twórczyń projektu.
Dla turystów i „lokalsów”
Jednym z kluczowych działań na rzecz zmiany społecznego postrzegania lokalnego skarbu było utworzenie Szlaku Jabłkowego. „Skrzynka Kontaktowa” jest częścią tego szlaku, który powstawał od 2017 roku. To trasa turystyczna spajająca w całość znajdujące się w Warce i okolicy różnorodne miejsca związane z jabłkiem. Na szlaku są między innymi gospodarstwa sadownicze, sortownie jabłek, restauracje serwujące regionalne potrawy, browar warecki, który też szczyci się produktami z jabłkową bazą – relacjonuje Dorota Lenarczyk. Łącznie to 19 miejsc. Na miejskim rynku stoi tablica pokazująca, gdzie można szukać jabłkowych specjałów, a całość prezentuje historię sadownictwa na ziemi wareckiej, od niewielkich gospodarstw rodzinnych, aż po nowoczesne systemy produkcji i dystrybucji owoców. Realizacja tak ambitnego przedsięwzięcia nie byłaby możliwa bez solidarnej współpracy kilkudziesięciu partnerów, takich jak: organizacje pozarządowe, instytucje kultury, urząd gminy, przedsiębiorcy, szkoły czy lokalne media.
Szlak ma dwie kluczowe role. Jedna jest oczywista: to zachęta i ułatwienie dla turystów zainteresowanych „największym sadem Europy”, jak nazywa się ziemie warecką i grójecką. Druga – nie mniej ważna – to jednoczenie społeczności lokalnej wokół tego, co dla niej było ujmą, choć powinno być jej dumą. – „Chodziło o to, żeby dostrzec potencjał, który kryje się w jabłkach, wartość jaką dla nas stanowią i pokazać mieszkańcom naszego regionu, że jabłka nie są niczym wstydliwym, tylko czymś, czym możemy i powinniśmy się szczycić” – mówi Lenarczyk. Dzięki temu dobro wspólne przynosi korzyści wszystkim członkom lokalnej społeczności.
Jabłka turlają się dalej
Siłą projektu jest też jego trwałość. Twórcy Skrzynki Kontaktowej myślą o niej nadal. Mebel powstał wspólnymi wysiłkami lokalnych rzemieślników i sadowników. W sezonie letnim, gdy ustawiana jest Skrzynka, ciągle coś tu się dzieje. Mieszkańcy Warki aranżują wokół niej zieleń, organizują kolejne wydarzenia, dbają, żeby ich mebel żył życiem społeczności. Organizowane na rynku w Warce imprezy początkowo kręciły się wokół jabłkowej tematyki. Kolejne „Jarmarki Szlaku Jabłkowego” połączone są z wydarzeniami kulturalnymi. Była prezentacja tanga, liczne zabawy dla dzieci, potańcówka. Dekoracje z jabłek przygotowywały koła gospodyń wiejskich.
Na tym nie koniec: w Warce już czterokrotnie zorganizowano „Zimową Odmianę” (w nawiązaniu do różnych odmian jabłek). To jarmark zimowy, także z jabłkiem w tle. Są jabłka pieczone na ognisku, są skrzyniopalety zamiast stolików i jabłkowe ozdoby. Je się jabłka i jabłka się przerabia. Wybiera się także królową szarlotki.
Organizatorzy konsekwentnie budują jabłkową markę w Warce. Kolejnym pomysłem było „Jabłko na widelcu”. – Zachęciliśmy restauracje, producentów jabłek i jabłkowych przetworów czy koła gospodyń wiejskich, żeby zgłosili swoje produkty do lokalnej certyfikacji. Produkt musi być zrobiony z jabłek wareckich. Miejsca serwujące lokalne specjały lub je produkujące oznaczane są wspólnym znakiem. Certyfikat ma własne charakterystyczne logo. Miejsca wtopione w lokalną siłę są dzięki temu widoczne – mówi Dorota Lenarczyk. Produkty i potrawy wyróżnione certyfikatem „Jabłka na Widelcu” prezentowane były co miesiąc na łamach „Kuriera Wareckiego”.
W ramach projektu zorganizowano też akcję malowania przystanków na drogach dojazdowych do Warki. W kilku miejscach na wiatach autobusowych pojawiła się malowana jabłoń i koszyk z jabłkami – ten sam motyw, który spaja cały Szlak Jabłkowy. O jabłkową spójność twórcy Partnerstwa Lokalnego bardzo dbają. Ale i wychodzą już poza owoce. Jak twierdzą, Jabłkowy Szlak i Skrzynka Kontaktowa tak bardzo zmieniły oblicze Warki i lokalną społeczność, że można się już pokusić o rozszerzanie działalności o kolejne tematy, rozwijać wspólne zainteresowania mieszkańców. Być może więc nie wszystko będzie wkrótce naznaczone jabłkiem, co nie zmienia faktu, że będzie wspólne dla wszystkich mieszkańców ziemi wareckiej.
Marcin Chłopaś